Teatr

Świat bez wojen

Recenzja spektaklu: „Imagine”, reż. Krystian Lupa

„Imagine”, reż. Krystian Lupa „Imagine”, reż. Krystian Lupa Natalia Kabanow
Lupa wyśmiewa syndrom zbawcy, ale nawet z tym założeniem wydaje się, że „Imagine” porusza wiele ważkich kwestii, choć trudno je uchwycić i poczuć.

W „Imagine” Krystian Lupa wraca do piosenki Johna Lennona i do hipisowskich ideałów świata miłości i tolerancji, bez podziałów i bez wojen. Kontekstem jest biografia reżysera, który w młodości był hipisem oraz rosyjska napaść na Ukrainę, rosnący na Zachodzie w siłę faszyzm i pytanie, które pada wielokrotnie ze sceny: co spierdoliliśmy? Pierwsza część ponadsześciogodzinnego spektaklu dzieje się w ulubionej przestrzeni Lupy, czyli w pokoju/jaźni/zaświatach, do którego na wezwanie guru (Grzegorz Artman i Andrzej Kłak) dawnej hipisowskiej komuny zjawiają się po latach jej członkowie/widma/ikony kontrkultury. Imię guru – Antonin – to nawiązanie do Antonina Artauda, artysty totalnego, a jego goście to m.in. powidoki Janis Joplin (Karolina Adamczyk), Patti Smith (Marta Zięba), Susan Sontag (Anna Ilczuk) i Timothy’ego Leary’ego (Julian Świeżewski). A „jeden nie przyszedł, bo siedzi w parlamencie”, co jest aluzją do Ryszarda Terleckiego, w środowisku krakowskich hipisów znanego jako „Pies”.

Imagine, reż. Krystian Lupa, koprodukcja Teatru Powszechnego w Warszawie i Teatru Powszechnego w Łodzi

Polityka 19.2022 (3362) z dnia 03.05.2022; Afisz. Premiery; s. 70
Oryginalny tytuł tekstu: "Świat bez wojen"
Reklama