Z eseju ekonomiczno-socjologicznego „Dług. Pierwsze pięć tysięcy lat” Davida Graebera, który był punktem wyjścia spektaklu planowanego przez Klatę, jeszcze gdy był szefem krakowskiego Starego Teatru, zostało kilka zdań i garść danych. Resztę półtoragodzinnego przedstawienia wypełniają fragmenty utworów z długiem w temacie: od dialogów sokratejskich, przez biblijną przypowieść, „Kupca weneckiego”, „Zbrodnię i karę”, po „Fausta”, którym towarzyszy osobista opowieść zadłużonego we frankach szwajcarskich aktora Marcina Czarnika i odegrany talk-show z zespołem KLF, który w 1995 r. spalił milion funtów. Od strony dramaturgicznej „Dług” jest jednym ze słabszych przykładów „teatru eseistycznego”, sceniczną rozprawką na temat. Za to od strony wykonawczej to prawdziwy majstersztyk. Przed laty Klata dał każdemu z aktorskiego kwartetu angaż w Starym i szansę na pracę z najlepszymi reżyserami; teraz z nawiązką spłacają mu swój „dług”. To, co i jak robią Marcin Czarnik, Monika Frajczyk, Bartosz Bielenia i Małgorzata Gorol – grając, śpiewając, wchodząc w interakcje z widownią oraz używając jako instrumentów szklanych ludzkich głów, jedynej scenografii w minimalistycznym spektaklu – można porównać tylko z wyczynem ich kolegów i koleżanek w starszym o siedem lat „Pawiu królowej” w reż. Pawła Świątka w krakowskim Starym Teatrze. Klasa mistrzowska!
Dług, reż. Jan Klata, Teatr Nowy Proxima w Krakowie