Teatr

Królestwo pingwinów

Recenzja spektaklu: „Królestwo”, reż. Remigiusz Brzyk

„Królestwo”, reż. Remigiusz Brzyk „Królestwo”, reż. Remigiusz Brzyk Jan Graczyński / East News
Spektakl jest rozlazły, pozbawiony historii i napięcia.

Spektakl „Królestwo” to druga, po „Roku z życia codziennego w Europie Środkowo-Wschodniej” Pawła Demirskiego i Moniki Strzępki, premiera w Starym Teatrze po tym, jak aktorska Rada Artystyczna porozumiała się z dyrektorem Mikosem i reżyserami, co zakończyło bojkot narodowej sceny po jej przejęciu przez „dobrą zmianę”. W obu przedstawieniach mamy łóżka szpitalne – ciekawe, czy to będzie leitmotiv sezonu? W obu są odniesienia do sytuacji w Starym, w obu też niestety trudno mówić o sukcesie. „Królestwo” streszcza fabułę serialu Larsa von Triera sprzed 25 lat, toczącego się w tytułowym duńskim szpitalu, dorzucając garściami aluzje do schizofrenicznej sytuacji w Starym. Mamy m.in. dyrektora w kryzysie (Roman Gancarczyk), zespół lekarzy kierujących się rozmaitymi obsesjami, duchy, terapię „pingwinami”, nowego ordynatora ze Szwecji (Radosław Krzyżowski) – ordynusa pogardzającego zespołem, z ciemnymi kartami w zawodowym życiorysie, oraz – na koniec – wizytę ministra (zdrowia), przed którym wszyscy chowają się w piwnicy… Postaci jest dużo, krążą po scenie, teatralnych kuluarach, foyer i balkonie, dużo mówią, jednak o niczym istotnym. Spektakl jest rozlazły, pozbawiony historii i napięcia. Te miały się chyba zbudować same, na bazie wzruszających w zamyśle, a irytująco pustych „komentatorskich” ról gwiazd sceny przy placu Szczepańskim, Krzysztofa Globisza i Anny Dymnej, wiedzy widzów o trudnej sytuacji w Starym oraz ich nieustającego współczucia dla jego aktorów. Samo to jednak raczej się rozpada, niż buduje.

Królestwo, według miniserialu Larsa von Triera, reż. Remigiusz Brzyk, Stary Teatr w Krakowie

Polityka 8.2019 (3199) z dnia 19.02.2019; Afisz. Premiery; s. 71
Oryginalny tytuł tekstu: "Królestwo pingwinów"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Interesy Mastalerka: film porażka i układy z Solorzem. „Szykuje ewakuację przed kłopotami”

Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.

Anna Dąbrowska
15.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną