Teatr

Roger bez tajemnicy

Recenzja spektaklu: „Król Roger”, reż. Mariusz Treliński

Rolę tytułową śpiewa pięknym głosem Łukasz Goliński. Rolę tytułową śpiewa pięknym głosem Łukasz Goliński. Bartosz Krupa / East News
Dyrektor artystyczny Opery Narodowej podszedł do opery Szymanowskiego po raz trzeci. I szkoda, bo okazało się, że tym razem nie ma wiele do powiedzenia.

Dyrektor artystyczny Opery Narodowej podszedł do opery Szymanowskiego po raz trzeci. I szkoda, bo okazało się, że tym razem nie ma wiele do powiedzenia. Jest to spektakl powtarzający wiele motywów i rekwizytów z różnych realizacji rodem jeszcze z lat 90. (przesuwane lustra, skórzane kanapy, umywalka, wózek inwalidzki, nawet telewizor z kineskopem), a także z innych spektakli „Rogera” (Roksana w ciąży – jak w paryskim spektaklu Krzysztofa Warlikowskiego, Pasterz i Roksana w rogatych maskach zwierzęcych zawiadujący krwawą orgią – jak u Davida Pountneya, no i latające cyferki z „Matrixa” jak w pierwszym wystawieniu Trelińskiego z 2000 r.). Z wielką nonszalancją traktowana jest wspaniała muzyka: chóry i niektórzy soliści rozbrzmiewają z głośników (nie najlepszej jakości), a całość jest przez dyrygenta Grzegorza Nowaka wyzuta z subtelności i tajemnicy. 

Karol Szymanowski, Król Roger, reż. Mariusz Treliński, Teatr Wielki-Opera Narodowa

Polityka 50.2018 (3190) z dnia 11.12.2018; Afisz. Premiery; s. 79
Oryginalny tytuł tekstu: "Roger bez tajemnicy"
Reklama