To „Burza” efektowna i przesiąknięta melancholią połyskującego w świetle księżyca morza. Łącząca Szekspira z fragmentami „Morza i zwierciadła” W.H. Audena czy „Wyspy skazańców” Stiga Dagermana, aluzje do pozycji intelektualistów we współczesnym świecie (nie tylko w Polsce) ze śpiewami i tańcami marynarzy (w świetnej choreografii Dominiki Knapik). Wokalistka Maja Kleszcz gra tu raczej wyobrażenie kobiecości niż postać z krwi i kości, ale status każdej niemal postaci jest tu niejasny. Z 12 mężczyzn na scenie rzeczywisty na pewno jest tylko Prospero Jerzego Radziwiłowicza. Wszyscy inni (grani m.in. przez Mariusza Bonaszewskiego i Mariusza Benoit) mogą być projekcją jego wewnętrznej, toczonej od lat dyskusji – o przeszłości, swoich wyborach, krzywdzie wygnania, jakiej doznał z ręki brata Antonia (świetny Jan Frycz).
William Szekspir, Burza, reż. Paweł Miśkiewicz, Teatr Narodowy w Warszawie