Narodowe wywijasy
Recenzja spektaklu: „Święto Winkelrida. Rewia narodowa”, reż. Marcin Liber
Perspektywa historyczna – Andrzejewski i Zagórski napisali „Święto Winkelrida” na zorganizowany w 1944 r. przez podziemie konkurs na dzieło patriotyczne, ale ich prześmiewczy stosunek do romantycznych gestów i dystans do ofiary krwi w przededniu wybuchu powstania warszawskiego nie został przyjęty ze zrozumieniem – miesza się z aluzjami do teraźniejszości: politycznej, polskiego teatru i Teatru Wybrzeże. Oraz z wizją przyszłości, w której Polska, kraj autorytarny z ministrem kultury-cenzorem świętuje 20-lecie bohaterskiego wyjścia z Unii Europejskiej. Akcja dzieje się w Wybrzeżu podczas prób do „Święta Winkelrida”. Reżyser i dramaturg (Libera i Ceckę grają Marek Tynda i Maciej Konopiński) manipulują aktorami tak jak władza ludem (nie tylko w przedstawieniu), katalogowi obecnych postaw politycznych towarzyszy katalog bolączek teatralnych (zawiedzione nadzieje, niskie zarobki, gościnne występy aktorów z Warszawy, kryzysy wszelkiego typu). Oraz indolencja twórców, którzy i chcieliby zrobić mocne, polityczne przedstawienie, i boją się, i nie wiedzą o czym, za czym, dlaczego...
Święto Winkelrida. Rewia narodowa, Marcin Cecko na podstawie sztuki Jerzego Andrzejewskiego i Jerzego Zagórskiego, reż. Marcin Liber, Teatr Wybrzeże w Gdańsku