Sporo tu więc rymów z teraźniejszością, także komedia jakoś bardziej pasuje do naszej rzeczywistości niż tragedia, znaczące jest również to, że Arystofanes pochodził z ludu i na elity Aten patrzył z dystansem... W spektaklu jego dzieła i antyk są punktem wyjścia do opowieści o kulturze gejowskiej. Dużo tu (auto)ironii, jedni w „Żabach” zobaczą potwierdzenie stereotypów o gejach, inni – grę z nimi. Spektakl jest serią scenek, które z dystansem przywołują rubaszny ton komedii Arystofanesa, a mizoginię kultury antycznej rymują z dzisiejszym traktowaniem w Polsce kobiet jak inkubatorów (chór „żab” z brzuchami) i mizoginią gejowską (wyśmiewanie „pedałek” – kobiet trzymających się z gejami). Pojawia się widmo śmierci (Charon jako pilot samolotu), a rozwleczoną niemiłosiernie pierwszą część kończy inscenizacja zachowanych fragmentów „kampowej” powieści brata aktorki Moniki Niemczyk Krzysztofa „Kurtyzana i pisklęta”... Perłą drugiej części jest wyśpiewywany, „konfesyjny”, pełen czułości i genialnie zabawny dialog Roberta Wasiewicza i Jana Sobolewskiego (z udziałem Marcina Pempusia). Pierwszy, będący w związku, walczy z zauroczeniem i pokusą zdrady, drugi jest uroczym hedonistą z 500 partnerami seksualnymi na koncie na kilku kontynentach, obaj są wykształconymi, kosmopolitycznymi artystami z klasy średniej. Elitą. Przy tym gejami.
Tomasz Śpiewak, Żaby, reż. Michał Borczuch, Studio Teatrgaleria w Warszawie