Teatr

Dydona w laboratorium

Recenzja spektaklu: „Dydona i Eneasz”, reż. Daniel Stachuła

W środku Sonia Warzyńska (Dydona) w towarzystwie Joanny Radziszewskiej (Belinda) i Sylwii Olszyńskiej (Dama dworu) W środku Sonia Warzyńska (Dydona) w towarzystwie Joanny Radziszewskiej (Belinda) i Sylwii Olszyńskiej (Dama dworu) Magdalena Ośko / materiały prasowe
Młody zespół stworzył wizję prostą, bezpretensjonalną i ujmującą.

W poznańskim Teatrze Wielkim działa program Laboratorium Teatru Operowego, w ramach którego studenci miejscowych uczelni artystycznych pod kierunkiem swoich pedagogów wystawiają wspólnie spektakl, który – zdarza się – wchodzi na pewien czas do repertuaru. Miejmy nadzieję, że (przynajmniej takie są plany) stanie się to również udziałem „Dydony i Eneasza”. Pomysł tym razem wyszedł od Zakładu Instrumentów Historycznych przy Akademii Muzycznej, a do przygotowania muzycznego spektaklu zaproszono legendę śpiewu kontratenorowego Paula Esswooda, który przyjął zaproszenie z radością, zwłaszcza że to nie pierwsze takie jego zajęcie w Polsce (kilka lat temu wystawił „Juliusza Cezara” ze studentami uczelni łódzkich).

Henry Purcell, Dydona i Eneasz, reż. Daniel Stachuła, Teatr Wielki w Poznaniu

Polityka 21.2016 (3060) z dnia 17.05.2016; Afisz. Premiery; s. 83
Oryginalny tytuł tekstu: "Dydona w laboratorium"
Reklama