O ojczyźnie po poznańsku
Recenzja spektaklu: „Ojczyzna”, reż. Justyna Sobczyk, „Trojanki”, reż. Kamila Michalak
Na południową premierę „Ojczyzny” szło się, mijając po drodze manifestację KOD na placu Wolności. Wchodząc na widownię, mijało się wystawę dziecięcych rysunków – skojarzeń z hasłem „ojczyzna”: flagi, orły, samoloty... Za drzwiami zaczynał się zupełnie inny świat. Najpierw dzieci i dorośli podpisywali swoimi imionami kartonowe pudełka, wspólnie budowali z nich ścianę, a potem obserwowali, jak piątka aktorów – jako Klocek, Dom, Mowa, Pan Wojsko i Droga – rozbija nasz mur (przyzwyczajeń i definicji) i buduje na nowo tytułową ojczyznę. Zaczyna się od podstawowych słów, które z czasem składają się w opis najbliższego świata, który się komplikuje, gdy do gry wchodzą pojęcia „ja” i „moje”. Wciąż jednak, żeby budować, trzeba sobie pomagać, działać wspólnie. Oczywiste, prawda?
Wieczorny pokaz „Trojanek” – godzinnej miniatury na podstawie dramatu Eurypidesa – to opowieść o tym, dlaczego tej nowej wizji ojczyzny potrzebujemy. Spektakl uwodzi monumentalną scenografią i śpiewem chóru mieszkanek Troi, opłakujących swoich zmarłych, ofiary wieloletniej, wyniszczającej wojny, i drżących o własny los zwyciężonych i podbitych. Wraz z monologami Hekabe, Kassandry, Andromachy i Heleny są przestrogą przed tym, do czego prowadzi wojna i wielopokoleniowa wendeta. Nasiąknięta krwią ziemia rodzi nienawiść i pragnienie zemsty, wojna trwa, tylko zwycięzcy i zwyciężeni zamieniają się miejscami.
Krystyna Miłobędzka, Ojczyzna, reż. Justyna Sobczyk; Trojanki, według Eurypidesa, reż. Kamila Michalak, Teatr Polski w Poznaniu