Teatr

W pijanym zwidzie

Recenzja spektaklu: "Burza", Dan Jemmett

Prospero Andrzeja Seweryna. Prospero Andrzeja Seweryna. Rafał Guz / PAP
Na widowni Teatru Polskiego, po właśnie zakończonym dwuletnim remoncie generalnym, świeże karmazynowe plusze, odnowione złote stiuki oraz grono oficjeli z parą prezydencką na czele, a na scenie opuszczony basen, a w nim grupka brudnych i obszarpanych bezdomnych czaruje za pomocą alkoholu.

Prospero (Andrzej Seweryn) upija się whisky, Miranda z niebieskimi włosami (Anna Cieślak) i rapujący Ariel (Lidia Sadowa) chłepcą piwo z puszki, a czołgający się przez cały spektakl Kaliban (Piotr Cyrwus) ciągnie wino. W pijanym zwidzie ojciec „wyczaruje” córce historię ich ograbienia z bogactwa i pozycji przez występną rodzinę. Ta ostatnia pojawi się w formie postaci rodem z komedii slapstickowych z lat 20., w tle muzyka z ostatnich filmów Woody’ego Allena.

Jeśli to próba zwrócenia uwagi na dzisiejszy kryzys ekonomiczny i pauperyzację ludzi, to poziomem wyrafinowania dorównuje tabloidom. Trudno uwierzyć, że ten sam reżyser – Dan Jemmett – zrealizował półtora roku wcześniej z niemal tym samym zespołem na tej samej scenie „Wieczór trzech króli” (tego samego autora) – przedstawienie inteligentne, świetnie grane, przesycone nostalgią. „Burza” jest jakby negatywem tamtego spektaklu: wulgarna, głupia i fatalnie grana. Całe aktorstwo sprowadza się tu do krzyku i irytującego, powtarzanego w kółko przez cały zespół, wyciągania rąk w stronę widowni. Jakby aktorzy przeczuwali, że tylko w ten sposób zdołają schwytać i zatrzymać ulatniające się zainteresowanie widzów spektaklem.

 

William Shakespeare, Burza, reż. Dan Jemmett, Teatr Polski w Warszawie

Polityka 49.2012 (2886) z dnia 05.12.2012; Afisz. Premiery; s. 81
Oryginalny tytuł tekstu: "W pijanym zwidzie"
Reklama