Scenki z powieści, nagrane wcześniej, a teraz odgrywane przez aktorów wywiady z historykami i mieszkańcami zarówno hotelu, jak i Łodzi, jazzowe i dancingowe minikoncerty czy brawurowy monodram windziarza – wszystko to widzowie oglądają, krążąc między podwórkiem, salą dancingową na parterze a pokojami na szóstym piętrze i poddaszem hotelu. Akcja powieści Rotha toczy się tuż po zakończeniu I wojny, gdy Savoy stał się schronieniem dla bardzo różnego towarzystwa, które próbowało wyczuć kierunek zmian, handlować walutą, ubijać interesy, zacząć nowe życie w tworzącej się wolnej Polsce. To także historia zmiecionych upadłych łódzkich fabrykantów, którzy czekają na zbawczy zastrzyk gotówki i nowy pomysł na biznes. Świetnie oddaje dzisiejszy nastrój oczekiwania na zbawienie, panujący zarówno w zrujnowanym hotelu, jak i ogarniętym marazmem, upadającym mieście. Instalacji Zadary brak rytmu, widzowie często mają wrażenie poruszania się w chaosie, niektórych scenek nie da się zobaczyć, części – usłyszeć. To irytuje, ale też dobrze oddaje zarówno chaos czasów z powieści Rotha, jak i dzisiejszą dezorientację.
Hotel Savoy według powieści Józefa Rotha, reż. Michał Zadara, Teatr Nowy w Łodzi