Na pierwszą udaną premierę w Teatrze Polskim za czasów nowej dyrekcji trzeba było poczekać aż do końca sezonu, ale było warto. „Wieczór trzech króli” Brytyjczyka Dana Jammetta jest świetną komedią: lekką, ciut nostalgiczną, elegancką, z tym, co widzowie ostatnio kochają najbardziej, czyli puszczaniem do nich oka przez aktorów, którzy bawią się rolami, konwencją, śmieją razem z widownią. Razem z nią słuchają też piosenek z płyt puszczanych przez Błazna-didżeja (Paweł Krucz) i wspólnie są katowani opowiadanymi przez niego w ilościach hurtowych dowcipami z cyklu: przychodzi baba do lekarza... Aktorzy Polskiego czują tę konwencję, jak żadną inną. Może by tak zatem w nowym sezonie częściej stosować receptę na sukces: mniej napinania mięśni, więcej relaksu?
William Szekspir, Wieczór trzech króli, reż. Dan Jemmett, Teatr Polski w Warszawie