Recenzja serialu: „Dojrzewanie”, scen. Jack Thorne, Stephen Graham
Przejmująca, solidnie nakręcona i pierwszorzędnie zagrana historia.
Przejmująca, solidnie nakręcona i pierwszorzędnie zagrana historia.
Nie ma tu wielkich nazwisk, jak w ekranizacji Viscontiego z 1963 r., ale jest klimat.
Trudno w to uwierzyć, ale sprawa eksplozji bomby na pokładzie samolotu linii Pan Am z Londynu do Nowego Jorku, która 21 grudnia 1988 r. zabiła 259 pasażerów (a kolejne 11 osób zginęło w szkockim miasteczku Lockerbie, na które spadły szczątki maszyny), wciąż nie jest wyjaśniona.
Trafna analiza kruchych więzi społecznych oraz pełne goryczy spojrzenie na obojętność Europy wobec uchodźców oraz wyzwań, jakie niesie ze sobą wcale nie odległa przyszłość.
Kultura popularna lubi odsłaniać mroczne oblicze wiktoriańskiej Anglii: społeczne nierówności, biedę, narastającą przestępczość, cenę, jaką za postęp płacą wykluczeni.
Serial opowiada o desperacji i sam też jest dość desperacki.
Akcja znów rozwija się powoli, tłem są tym razem porywające ujęcia przyrody, a ludzkim zmaganiom ze spokojem przyglądają się małpy.
Serial wydaje się wyprany z emocji, a bohaterowie są jednowymiarowi.
Serial pełen schematów, można mu wiele zarzucić, jednak kontekst powyborczej Ameryki Trumpa i Muska robi swoje.
Brutalna opowieść o wymachiwaniu maczetami i paleniu szalików wrogiego klubu.
To kolejna franczyza rozwijana z czysto biznesowych powodów, ale na tle masowo produkowanych seriali wyróżnia się na plus.
Jak przystało na sensacyjną rozrywkę, sporo tu zwrotów akcji.
Dość jednostronny to portret, malowany niemal wyłącznie w czarnych barwach, pełen nihilizmu, lecz przy tym osobliwie fascynujący, nakręcony z rzemieślniczą zręcznością.
Pierwsze dwa odcinki nie porywają, ale w kolejnych serial łapie rytm i łapie za serce.
„Rozdzielenie”, czyli serial, jakiego nie było i nie będzie.
Nie pierwszy raz w przypadku podobnych produkcji całość muszą ratować aktorzy.
Stacja FX, której produkcje u nas można oglądać na platformie Disney+, słynie z seriali oryginalnych i nieoczywistych.
„Wzgórze psów” wystarczająco mocno trzyma w napięciu, a głębi dodaje mu świetne aktorstwo.
Poniżana kobieta bierze sprawy w swoje ręce i zostaje królową porno.
Największy i najbardziej niespodziewany hit Netflixa, południowokoreański krwawy horror z ambicjami krytyki kapitalizmu, a może nawet ludzkiej natury, powraca po trzech latach od premiery pierwszej serii morderczych gier w cukierkowych dekoracjach.