Muzyka

Następcy bez charyzmy

Recenzja płyty: "Made in France"

Co pozostało ze słynnej francuskiej piosenki?

Edith Piaf, Charles Aznavour, Gilbert Becaud. Co pozostało ze słynnej francuskiej piosenki, której potęgę przed kilkudziesięciu laty tworzyła ta trójka i kilkanaście innych gwiazd estrady? Składanka „Made in France” to 24 wykonawców i tyleż utworów powstałych w ostatnich latach, próbujących ambitnie kontynuować najlepsze tradycje francuskiej piosenki. A czy skutecznie?

W zebranych utworach można znaleźć wiele cech, które stanowiły o potędze niezapomnianych poprzedników: świetny warsztat kompozytorski, ciekawe teksty, melodyjność, lekkość, paryski charme. Ale prawdziwych następców Yves’a Montanda czy Juliette Greco raczej tu nie usłyszymy. Brakuje tego, co najważniejsze – charyzmy. Owszem, świetnie brzmi, wplatający do klasycznej francuskiej piosenki arabskie motywy, Rachid Taha. Ale ów 50-letni wokalista już od lat ma ugruntowaną artystyczną pozycję. Jednak reszta wykonawców, choć słucha się ich z przyjemnością, nie budzi większych emocji. Mistrzowie jak na razie nie mają konkurencji.
 

Made in France, Luna Music 2008
 

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyznania nawróconego katechety. „Dwie osoby na religii? Kościół reaguje histerycznie, to ślepa uliczka”

Problem religii w szkole był przez biskupów ignorowany, a teraz podnoszą krzyk – mówi Cezary Gawryś, filozof, teolog i były nauczyciel religii.

Jakub Halcewicz
09.09.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną