Kara Maguire ma trzydzieści lat. Spędziła sporą część swego życia na Wschodnim Wybrzeżu Stanów Zjednoczonych, ale dopiero w Los Angeles nagrała swoją pierwszą płytę. Jej gusta muzyczne sięgają lat 70. minionego wieku, konkretnie takich artystów jak Carole King, Joni Mitchell czy Carly Simon. Jednak debiutancka płyta Kary, zatytułowana „Nobody’s Girl”, jest o wiele bardziej blues-rockowa niż te jej ulubionych piosenkarek.
Wspierana przez zespół kierowany przez gitarzystę Jerry’ego Rosena (notabene twórcę większości piosenek na płycie), Kara nie podparła się żadną kompozycją z klasycznego katalogu bluesowego, co świadczy nie tylko o jej odwadze, ale też o zaufaniu do siebie i swoich współpracowników. Prezentacja premierowego repertuaru zakończyła się sukcesem.
To równa, dobra płyta, pozwalająca z nadzieją oczekiwać na dalsze propozycje piosenkarki. To nie pierwszy dowód na to, że Kalifornia to nie tylko palmy, surf, Hollywood i The Eagles, ale też blues w bardzo dobrym gatunku.
Kara Maguire, Nobody’s Girl, Albatross Recordings 2007