Emily Armstrong zatrudniona w miejsce zmarłego śmiercią samobójczą Chestera Benningtona – wybitnie zdolnego wokalisty LP – próbuje udowodnić aż do przesady, że się na to stanowisko nadaje. I bywa, że na „From Zero” zespół brzmi (choćby w „Cut the Bridge”) jak wysilona, nieco bardziej krzykliwa wersja samych siebie. Ta przewidywalność bywa przyjemna („The Emptiness Machine”, „Good Things Go”), partie rapowe są jednak reliktem z innej epoki – w tej dziedzinie wokalnej zmieniło się mnóstwo – a gdy tylko tempo spada, jak w „Over Each Other”, czuć już powiew nudy. Cały album wydaje się przyzwoitą warsztatową ucieczką przed tą ostatnią, najciekawszą, gdy – jak w „Casualty” – zespół podąża w stronę punkowej estetyki i elementów noise’u. Lekkości w tym nie ma, ale nie tego oczekiwaliśmy.
Linkin Park, From Zero, Warner