Muzyka

Szary środek

Recenzja płyty: Coldplay, „Moon Music”

materiały prasowe
Trudno dziś wskazać zespół, który realizuje albumy za wielomilionowe budżety przy udziale całej plejady współkompozytorów i producentów z równie przeciętnym efektem.

Weszli na angielską scenę pół kroku po fali britpopu z odpowiedzią na ten nurt: złagodzoną, bardziej popową, ale zaraźliwie melodyjną. Stopniowo oddalali się jednak od sceny gitarowej, idąc w stronę fortepianowych ballad i szukając w brzmieniach elektronicznych muzycznego złotego środka. Ćwierć wieku później są zespołem idealnie przeciętnym: zbyt wielkim (ich sukcesy sprzedażowe to osobny temat), by zatonąć, zbyt mało kreatywnym, żeby popłynąć na jakiejś nowej fali. Streamingowe osiągi singlowego „Feelslikeimfallinginlove” robiły większe wrażenie niż sam utwór, a „We Pray” to zmarnowana szansa na twórcze połączenie młodych talentów z kilku kontynentów (Little Simz, Burna Boy, Elyanna, TINI). Ciekawiej robi się w drugiej części albumu „Moon Music”.

Coldplay, Moon Music, Parlophone

Polityka 44.2024 (3487) z dnia 22.10.2024; Afisz. Premiery; s. 71
Oryginalny tytuł tekstu: "Szary środek"
Reklama