Żeby pójść do przodu, trzeba się czasem cofnąć. „Hackney Diamonds”, pierwsza od 18 lat nowa płyta The Rolling Stones z autorskim repertuarem – i, od razu powiedzmy, najlepszy album tej grupy od co najmniej 40 lat! – nie powstałoby więc, gdyby nie opublikowane siedem lat temu „Blue&Lonesome” z coverami ulubionych szlagierów bluesowych. Album mniej znaczący, ale pozwalający muzykom w zaawansowanym na rock’n’rolla wieku (Mick Jagger skończył już 80 lat, Keith Richards skończy osiemdziesiątkę w grudniu) raz jeszcze zaczerpnąć ze źródła dawnych inspiracji. Jest to zarazem swoisty powrót na stare śmieci. Pierwsza zapowiedź nowej płyty ukazała się w lokalnej „Hackney Gazette” londyńskiego Hackney (Stonesi przedstawili się jako zakład szklarski, obiecując „satysfakcję” ze swoich usług). W tej samej dzielnicy odbyła się pierwsza prezentacja singla „Angry” reprezentującego krótki rozdział z początku płyty: jedną z trzech piosenek napisanych z producentem młodszego pokolenia Andrew Wattem.
The Rolling Stones, Hackney Diamonds, Polydor