Muzyka

Droga taneczna

Recenzja płyty: Madonna, „Finally Enough Love: 50 Number Ones”

materiały prasowe
Dla kolekcjonera remiksów Madonny to ledwie początek drogi, z ciekawszymi wersjami w perspektywie.

Która z płyt Madonny jest najlepsza? „Like a Prayer”? „True Blue”? A może „Ray of Light”? Kompilacja „Finally Enough Love: 50 Number Ones” przekonuje, że żadna z nich. Najlepsze były taneczne single i maksisingle. To właśnie remiksy piosenek Madonny dały jej tytułową – i rekordową – liczbę 50 numerów jeden na liście Dance Club Songs „Billboardu”. Może nie jest to najważniejsze z zestawień, ale stała obecność w nim nieźle tłumaczy fenomen artystki, która wydawniczo pierwsze kroki stawiała w czasach schyłku disco, a później jej utwory towarzyszyły dominacji na parkietach house’u czy szaleństwu wokół EDM. I tę historię opowiada trzypłytowy zestaw klubowych remiksów – od dobrze starzejącego się „Holiday” aż po „I Don’t Search I Find”, jeden z jaśniejszych momentów ostatniej, słabszej płyty „Madame X” (2019 r.), z którego zresztą pochodzi fraza tytułowa.

Madonna, Finally Enough Love: 50 Number Ones, Rhino

Polityka 34.2022 (3377) z dnia 16.08.2022; Afisz. Premiery; s. 75
Oryginalny tytuł tekstu: "Droga taneczna"
Reklama