Muzyka

Niegodni upadku

Recenzja płyty: Mānbryne, „Heilsweg: O udręce ciała i tułaczce duszy”

materiały prasowe
Metal jako muzyka czasów apokalipsy to klisza zbyt często nadużywana, lecz w przypadku Mānbryne nie ma w niej fałszu.

Jeśli hasło black metal kojarzy się państwu wyłącznie z Nergalem, to – niczego nie ujmując grupie Behemoth – warto poszukać głębiej. Trzon Mānbryne tworzą muzycy obecni na scenie od lat (m.in. w składzie Blaze of Perdition), ale siłą napędową zespołu jest debiutujący gitarzysta i kompozytor Renz. Połączenie doświadczenia i świeżości dało znakomity efekt, płytę trzymającą się ekstremalnych gatunkowych reguł, a jednocześnie wciąż szukającą nowych rozwiązań. Mroczną i przygnębiającą, a zarazem hipnotyzująco piękną. „Heilsweg” to obraz samotności, rozpaczy i duchowej pustki, malowany czernią, szarością i grafitem, przesycony goryczą i egzystencjalnym lękiem.

Mānbryne, Heilsweg: O udręce ciała i tułaczce duszy, Terratur Possessions/Malignant Voices

Polityka 18.2021 (3310) z dnia 26.04.2021; Afisz. Premiery; s. 101
Oryginalny tytuł tekstu: "Niegodni upadku"
Reklama