Muzyka

Wierny swojej muzyce

Recenzja płyty: Robert Gordon, „Rockabilly for Life”

materiały prasowe
Mamy tu płytę jakby wyjętą z katalogu lat 50.

W drugiej połowie lat 70. XX w. amerykański piosenkarz Robert Gordon zadziwił świat muzyczny swoim płytowym debiutem, nagranym wraz z gitarzystą Linkiem Wrayem. Począwszy od wizerunku, a skończywszy na muzyce, Gordon był całkowitym zaprzeczeniem wszystkich trendów tamtego okresu. Artysta z podniesionym czołem poinformował szanowną publiczność, że ani postbeatlesowskie klimaty, ani bunt punkowy go nie interesują, ponieważ dla niego istnieje tylko rockabilly. Ta brawura nie tylko mu się opłaciła, ale z czasem okazała się zaraźliwa, jak choćby w przypadku odnotowanego kilka lat później debiutu zespołu Stray Cats. 

Robert Gordon, Rockabilly for Life, Cleopatra

Ocena 3,5/6

Polityka 37.2020 (3278) z dnia 08.09.2020; Afisz. Premiery; s. 75
Oryginalny tytuł tekstu: "Wierny swojej muzyce"
Reklama