Nie ma się czemu dziwić – obdarzona zmysłowym, lekko schrypniętym głosem Bebe jak mało kto umie łączyć lirykę z silną energią, równie dobrze czuje się w klimacie refleksyjnej ballady, jak i w estetyce mocnego rocka.
Amerykańscy krytycy nazwali jej styl flamenco-punkiem, chyba trafnie, bo na „Pafuera Teleranas”, w takich choćby kawałkach jak „Ska de la tierra”, „Malo” czy „Siete horas”, mamy wyraźne wpływy hiszpańskiej alternatywy rockowej, ale tu i ówdzie pobrzmiewa gitarowe i wokalne flamenco. Jest w tym duże pokrewieństwo z iberyjskimi rebeliantami rocka w rodzaju Ojos De Brujo, Cafe Tacuba, a nawet dobrze w Polsce znanego Manu Chao, chociaż Bebe równie dobrze potrafi zachwycić miłośników typowego popu i bezpretensjonalnej muzyki tanecznej.
No i – poza wszystkim – ta płyta świetnie komponuje się z tegorocznym upalnym latem.
Bebe, Pafuera Teleranas, Virgin/EMI