Pośród wielu możliwości słowo „bonanza” można przetłumaczyć na polski również jako „żyła złota”. Dla fanów jazz-blues-rocka taką żyłą złota jest podwójny album grupy Gov’t Mule zatytułowany „Sco-Mule”. To „Sco” w tytule to sygnał, że słuchać będziemy nie tylko Warrena Haynesa z kolegami, ale także znakomitego gitarzysty jazzowego Johna Scofielda. To spełnienie marzeń miłośników jambandowego, rozległego, „żywego” grania. Płyta przynosi obszerne fragmenty koncertów, które muzycy dali w grudniu 1999 r. Nikt tu nikogo nie popędza, najkrótszy utwór ma prawie 10 minut, a zamykająca zestaw kompozycja Mongo Santamarii „Afro Blue” kończy się w 23 minucie. Ale nie czas trwania poszczególnych tytułów stanowi o wartości „Sco-Mule”. Tę wartość stanowi mistrzostwo instrumentalne wszystkich uczestników tej sesji. Muzycy z lekkością i maestrią przemierzają dźwiękowe labirynty, przekonując dobitnie, że muzyka na szczęście nie kończy się na tym, co wpychają nam do uszu popularne programy radiowe.
Gov’t Mule, Sco-Mule, Provogue, 2015