Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Muzyka

Kobiecość

Recenzja płyty: Renata Przemyk, „Rzeźba dnia”

materiały prasowe
Wszystko dopina się tu wspaniale, nawet kolejność piosenek ma swoją logikę.

Całe dwa lata zabrało przygotowanie tej płyty, a czas, jaki minął od poprzedniego autorskiego albumu Renaty Przemyk („Odjazd”), to aż pięć lat. Fani mogli poczuć się lekko zniecierpliwieni, chociaż chyba wielu z nich wie, że akurat ta artystka pracuje swoim tempem. W pierwszych wypowiedziach po nagraniu „Rzeźby dnia” Przemyk nie kryła satysfakcji, mówiąc, że nic by w tej płycie nie zmieniła. I rzeczywiście, wszystko dopina się tu wspaniale, nawet kolejność piosenek ma swoją logikę. Muzycznie album wydaje się pewną niespodzianką, nie tylko z powodu stylistycznej różnorodności (są nawet ślady orientalne w „Czasie M” i reggae’owy rytm w „Nic to jest”), ale także zróżnicowanej ekspresji wokalnej. Renata śpiewa tu i swoim dobrze znanym pełnym głosem, i półszeptem, a niekiedy prawie mruczy, co koresponduje z przesłaniem tekstów odkrywających kobiecość w jej różnych rejestrach. Na przykład tęsknotę za idealnym zespoleniem w związku („Dwojedno”), dochodzenie do samoświadomości („Raczej”) czy nawiązanie do mitu Pigmaliona (tytułowa „Rzeźba dnia”). Warto tej płyty posłuchać wiele razy.

 

Renata Przemyk, Rzeźba dnia, Universal

Polityka 41.2014 (2979) z dnia 07.10.2014; Afisz. Premiery; s. 79
Oryginalny tytuł tekstu: "Kobiecość"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną