Muzyka

Ray Davies goni własny ogon

Recenzja płyty: Ray Davies, "See My Friends"

materiały prasowe
Śmiało podjęty przez artystę wyścig z sobą samym kończy się porażką.

Od dawna jestem fanem zespołu The Kinks, a potem niektórych poczynań lidera grupy Raya Daviesa. Również w tym miejscu chwaliłem jedną z jego solowych płyt. I oto pojawia się album „See My Friends”. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda bajecznie. Davies, korzystając z obszernego katalogu swoich piosenek, nagrywa serię własnych coverów. Ale nie sam – lista gości może przyprawić o zawrót głowy! Są na niej między innymi Bruce Springsteen, Lucinda Williams, Jon Bon Jovi, Metallica. I co? I kicha…

Śmiało podjęty przez artystę wyścig z sobą samym kończy się porażką. Moim zdaniem ani jedna z zamieszczonych tu wersji nie może się równać z oryginałem. Udział światowych gwiazd, okazuje się, nie jest uniwersalną receptą na uzyskanie wysokiej jakości produktu. Jeżeli Davies oczekiwał, że współcześnie znane nazwiska współwykonawców zainteresują dzisiejszą publiczność, to się przeliczył. Jeżeli miał nadzieję, że zaciekawi dawnych fanów face liftingiem doskonale im znanych piosenek, przeliczył się jeszcze bardziej. Genialne wykonanie „You Really Got Me” z 1964 r. nie daje żadnych szans współczesnej wersji wspomaganej przez Metallicę. I tak też jest z pozostałymi utworami. Niepotrzebna płyta, niepotrzebny wysiłek.

Ray Davies, See My Friends, Universal 2010

Polityka 47.2010 (2783) z dnia 20.11.2010; Afisz. Premiery; s. 83
Oryginalny tytuł tekstu: "Ray Davies goni własny ogon"
Reklama