Niechaj fruwa marynara
Recenzja płyty: Jan Młynarski, "Młynarski Plays Młynarski"
Pomysł wydaje się prosty: Młynarski junior, utalentowany bębniarz, skrzykuje swoją kapelę i namawia Gabę Kulkę do wspólnego nagrania nowych wersji starych piosenek Młynarskiego seniora. Efekt okazuje się jednak nader wyrafinowany.
To, co śpiewa Kulka i gra zespół Jana Młynarskiego, to nie tyle covery dawnych hitów, ile ich całkiem oryginalne w stylu i estetyce muzycznej potraktowanie. Jan Młynarski jako producent wydobył z „Nie ma jak u mamy”, „Róbmy swoje” czy „Fruwa twoja marynara” cały urok i sens pierwowzorów, nadając im jednocześnie klimat – no właśnie – nie tyle nawet współczesny, ile ponadczasowy. To trochę tak, jakby się obcowało z typem idealnym muzycznego idiomu piosenki kabaretowej, literackiej, jazzująco-swingowej („Podchodzą mnie wolne numery”) czy jakiejkolwiek innej parodii country nie wyłączając („Ballada o dzikim zachodzie”).
Niekiedy dochodzi do prowokacyjnego przekroczenia pierwotnej estetyki, niekiedy daje o sobie znać pomysł radykalnie alternatywny, ale to tylko poprawia smak całości. No i jeszcze ten wokal Gaby...
Młynarski Plays Młynarski, Mystic Production