Ron Wood jest nie tylko członkiem superinstytucji o nazwie The Rolling Stones i nie tylko bohaterem plotkarskich mediów śledzących z upodobaniem jego męsko-damskie przygody. Jest również artystą, który ma całkiem pokaźny własny dorobek fonograficzny. Zaczęło się to wydaną w 1974 r. bardzo dobrą płytą „I’ve Got My Own Album to Do” i trwa po dziś dzień. Wood, nagrywając swoje kolejne płyty, często korzystał z usług stonesowych kolegów. Wykonywał kompozycje Jaggera i Richardsa, a także zapraszał przyjaciół z zespołu do udziału w sesji nagraniowej. Najnowszy album Ronniego „I Feel Like Playing” to jednak jego bardzo samodzielne przedsięwzięcie. Wood jest autorem bądź współautorem wszystkich 12 tytułów, które znalazły się na płycie. Jego nazwisko figuruje nawet przy klasycznej kompozycji „Spoonful” Williego Dixona! Widocznie uznał, że jego wkład autorski w zamieszczonej na płycie wersji upoważnia go do takiego działania. A muzyka?
Muzyka Wooda to, jak można się tego spodziewać, bezpośrednie okolice tego, co od dziesięcioleci robią The Rolling Stones. Ostre rockowe granie, przeplatające się co pewien czas z równie rockową balladą. Trochę męczące jest reggaeowate „Sweetness Is My Weakness”, ale to wyjątek. Pewnym zaskoczeniem może być otwierający płytę znakomity utwór „Why You Wanna Go and Do a Thing”, napisany z... Krisem Kristoffersonem. Zresztą innych wielkich nazwisk też tu nie brakuje. Przy nagraniu albumu Ronnie Wood skorzystał z usług wielu słynnych znajomych. Spotykamy Slasha, Flea, Billy’ego Gibbonsa, Eddiego Veddera i wielu innych. Do tego jeszcze okładkę namalował sam Ronnie. Czyli jest życie poza Stonesami.
Ronnie Wood, I Feel Like Playing, Eagle Records 2010