Recenzja książki: Hanya Yanagihara, „Małe życie”
Książka wzbudziła w Stanach wielkie emocje, ogłoszono ją najgłośniejszą powieścią 2015 r.
Książka wzbudziła w Stanach wielkie emocje, ogłoszono ją najgłośniejszą powieścią 2015 r.
Autor spisuje swoją historię, by wzmocnić autokreację – zajmuje się więc przede wszystkim sobą, a aż tak intrygujący nie jest.
Najprzyjemniejsze zaś jest to, że czytelnik może w tej książce odnaleźć siebie, bo traktuje zarówno o pisaniu, jak i o czytaniu.
Scenerią tych wydarzeń jest Kołobrzeg lat 70. ubiegłego wieku, miasto siermiężne, ale przecież – oglądane po latach z nostalgią – najcudowniejsze w świecie.
Jak nie było Marininy, to nie było, ostatnio dostaliśmy za to dwie, jedną po drugiej. „Stylista”, jak i „Iluzja grzechu” powstały w 1996 r., w najciekawszym okresie twórczości mistrzyni nowoczesnego rosyjskiego kryminału.
Rozmowy nagrane zostały latem 2001 r. w nadmorskim Dźwirzynie, dziesięć i pół roku przed śmiercią reżysera.
Wariacja literacka, inteligentna i odważna.
Uczestniczymy w eksperymencie świadomego przechodzenia na drugą stronę.
Autobiografię Kim Gordon otwiera wspomnieniem ostatniego koncertu legendarnej kapeli Sonic Youth.
Autor poświęcił tej książce cztery lata życia. Widać to w każdym rozdziale.
Internet, wirtualna rzeczywistość, nie zawsze jest pułapką, czasem bywa azylem.
Autorka opowiada o tworzeniu się kobiecej tożsamości, ale też o procesie pisania, o tym, jak trudno stworzyć niestereotypowych bohaterów, przede wszystkim kobiety.
W rozlewającym się ostatnimi czasy coraz szerzej nurcie prozy alkoholowej Ziębiński znalazł miejsce osobne, unikając w opisie znojnego procesu trzeźwienia nadmiernego patosu.
To zapiski ptasiarza-amatora, który dysponuje na tyle dużą wiedzą, by jego opowieści miały niezaprzeczalny walor poznawczy, a jednocześnie ma w sobie dość zapału, by jego teksty wręcz kipiały od emocji.
Jest tu, poza wszystkim, próbą włączenia w obręb języka tego, co było z niego usunięte, przywrócenia głosu doświadczeniu, które latami wegetować musiało na marginesie.
Fabuła jest grubymi nićmi szyta, dialogi śmieszą.
Piękno tej gęstej, literacko dopracowanej historii łamie momentami serce.
Książka jest powrotem do peerelowskiej podstawówki, powrotem jednak niesentymentalnym.
Nie jest to lektura łatwa. Często tchnie z tych opowieści taką beznadzieją, że aż ręce opadają. Ale chyba autor tak właśnie rozumie swoją reporterską misję.