Recenzja książki: Wołodymyr Rafiejenko, „Najdłuższe czasy”
Rafiejenko mistrzowsko miesza groteskę z realistycznymi obrazami wojny.
Rafiejenko mistrzowsko miesza groteskę z realistycznymi obrazami wojny.
Dla opozycji powinna to być lektura obowiązkowa.
Opowieść Groff jest wciągająca, zmysłowa i zabawna.
Ciężar tej książki jest ogromny, bo jako brakujący element historii, oskarżenie i manifest, ale też nieustający aktywizm konfrontuje, zajmuje i zmienia.
Wartka opowieść, pełna szczegółów, anegdot i bon motów, daje nam zarazem big picture.
„Sygnał w zenicie” to rzecz w dorobku Krzysztofa Siwczyka zaskakująco osobista.
Przymiotnik „sowizdrzalski” pojawia się w tej książce często, głównie wtedy, kiedy autor „Sclavusa” określa za jego pomocą rozmaite poczynania Totartu.
Rooney gra znanymi kartami, pokazuje dokładnie ten sam wycinek rzeczywistości, dorzuca trochę odniesień ze znanych powieści, okrasza to psychodramą przy stole, po której wszystko się układa.
Wszystkie rozważania Gospodinow podsumowuje pytaniami o to, czym dla pisarza jest pamięć, a czym nieuchronność końca, także końca książki.
Wystarczy kilka akapitów, by bez wahania rozpoznać literacki styl Marka Krajewskiego: elegancki, nieco akademicki, poparty drobiazgową kwerendą, pełen odniesień do filozofii, nauk ścisłych i filologii klasycznej.
Czasem możemy mieć tylko wrażenie nadmiernej gęstości tej prozy, w której wszystko staje się znaczące, a czasem chciałoby się zostać dłużej z jakimś bohaterem.
Encyklopedyczny rozmach tej książki i jej dociekliwość nie wykluczają lekkości pióra.
„Trzy tłumaczki” Krzysztofa Umińskiego to fascynująca opowieść o przekładzie, ale też o splotach polityki i kultury, o polskiej literaturze ubiegłego wieku, a przede wszystkim o poświęceniach, których czasem wymaga sztuka.
Jest to studium przypadku człowieka zatrzaśniętego w neurozie, autobiograficzne w dużej mierze, i jednocześnie eksperyment literacki.
Ta książka jest przypowieścią o końcu świata.
Ta intymna, powściągliwie autobiograficzna książka jest medytacją o życiu, śmierci i dzielącej je cienkiej granicy.
Korzeni zła trzeba szukać głębiej niż na ulicach zakazanych dzielnic.
Niczym wnikliwy psychoterapeuta, autorka analizuje filmy Holland pod kątem ukrytych głęboko treści. Odkrywcze i pouczające.
Surdykowski zaprasza nas do półonirycznej wyprawy do krainy wolnego ducha, gdzie nic nie jest oczywiste.
Druga pełnowymiarowa powieść Agnieszki Jelonek przypomina rozciągnięte opowiadanie.