Recenzja książki: Melisa Broder „Mleko i głód”
Symbol piersi na okładce powieści Melissy Broder bardzo pasuje do tej historii o głodzie matki, o jedzeniu i pożądaniu.
Symbol piersi na okładce powieści Melissy Broder bardzo pasuje do tej historii o głodzie matki, o jedzeniu i pożądaniu.
Camilleri w jednym z wywiadów opowiedział o swoim systemie pisania: książka powinna mieć 18 rozdziałów, a każdy z nich – 10 stron. Nie inaczej jest tutaj.
Robak jest mrukiem, człowiekiem cieniem uzależnionym od pornografii, oddanym swoim „ukochanym” z ekranu, które nic nie chcą w zamian.
Bałwochwalczy ton, który zresztą przestaje razić już po kilku stronach lektury, wpisuje się w ogólnoświatową tarantinomanię.
Auci dobrze pokazuje kobiety w klatce, całkowicie pod władzą mężczyzn.
Podlasie nie ma dobrej passy. Czar najbliższego Wschodu stratowała geopolityka, wątpliwą pamiątką gehenny uchodźców z dalekich stron będą druty kolczaste i płot rżnący sielski krajobraz pogranicza.
Cała opowieść rozgrywa się w końcu lat 20. w nieznanym miasteczku N*** gdzieś na południowym wschodzie kraju, nieopodal Drohobycza.
Z geologicznego punktu widzenia zagłada życia na Ziemi i następujące po niej odrodzenie tworzą nierozerwalną parę.
Nowa powieść Macieja Siembiedy ugina się pod ciężarem ambicji.
Historia zbudowana jest na planie szachów, kolejne ruchy figur powodują pojawienie się kolejnych wątków i planów.
Odnosimy wrażenie, że opisywana historia jest jedynie marginesem i kolejnym pretekstem do opisów Wenecji i udanego życia rodzinnego państwa Brunettich.
Pulsująca narracja podnosi ciśnienie, czyniąc z „Pogo” jeden z najciekawszych polskich reportaży ostatnich miesięcy.
Wit Szostak to autor do zadań specjalnych.
„Czerwona ziemia” to powieściowy debiut Marcina Mellera, który po kilku książkach reporterskich zapragnął spróbować sił, z sukcesem, jako autor powieści gatunkowej.
Trzy dziewczyny w starym Oplu jadą do Radomia, jest sierpień. Jedna z nich zaczyna opowiadać o swoim dorastaniu w latach 90. i na przełomie dwutysięcznych, a przede wszystkim o pożądaniu, którego nie mogła wypowiedzieć, bo było homoerotyczne.
Miłość do jedzenia (a „nie da się lubić jedzenia, jeśli się go nie lubi w dużych ilościach”) była dla niego nierozerwalnie związana z radością życia.
Cykl o komisarzu Jakubie Mortce zapewnił Wojciechowi Chmielarzowi popularność i zasłużone miejsce w czołówce polskich autorów kryminałów, więc powrót do tego bohatera był kwestią czasu.
Trudno, spod tych rozważań wydobyć postać samego Gary’ego.
W Polsce brakuje lekcji edukacji seksualnej i psychologicznej.
Bardziej niż aktorem 53-letni McConaughey wydaje się być nieuleczalnym optymistą, poszukiwaczem dróg samopoznania, trenerem personalnym udzielającym cennych wskazówek czytelnikom.