Książki

Koniec wakacji i złudzeń

Recenzja książki: Jarosław Maślanek, "Haszyszopenki"

Dramat chłopięcej wyobraźni.

Sierpień 1982 r. Klatki, podwórza i zaułki jednego z osiedli w prowincjonalnym, przemysłowym mieście. W powietrzu zaduch wywołany oczekiwaniem na koniec: stanu wojennego (który mieszkańcy nazywają „wojną bez wojny”), wakacji (dla dzieci sezonu drobnych rozbojów i włóczęg), przyjaźni (w które wkraczają polityka, bimber i rozleniwienie). Koniec pogody i złudzeń. Jarosław Maślanek (1974), debiutujący powieścią „Haszyszopenki” współredaktor tygodnika „Polish Real Estate Market”, ma prawo pamiętać tamte lato jako kres rówieśniczych i własnych iluzji. Co zrozumiałe, jego proza znajduje sojuszników najpierw w młodzieżowym hicie Janusza Domagalika „Koniec wakacji”, następnie, zniechęcona mitami o młodzieńczym honorze i przyspieszonym dojrzewaniu w cieniu polityki, zbliża się do książek o niejasnych i powikłanych losach dzieci, takich jak „Weiser Dawidek” Pawła Huelle.

„Haszyszopenki opowiadają o Polsce, w której mimo wielu zmian nic się nie zmienia. Ojcowie dwunastoletnich bohaterów, Wronka i Maksa, milicjant i działacz Solidarności w pobliskich zakładach zbrojeniowych, giną, matki chłopców popadają w obłęd lub otępienie. Sąsiedzi są kapusiami, pedofilami, inwalidami i szpiegami, żyjącymi w państwie, gdzie – wedle słów piosenki – brat jest zabójcą i nikogo nie powinno to dziwić. Najbardziej odpowiednia alegoria polskiej prowincji „w stanie oblężenia” to – zdaniem autora – melina „z wiecznie uchylonymi drzwiami, wylewającym się na korytarz zaduchem przetrawionego alkoholu, papierosowego dymu i niemytych ciał”.

„Haszyszopenki” są dramatem chłopięcej wyobraźni, w której zainstalował się niewłaściwy mit wolności. Chcący uciec z niemożliwego świata chłopcy nie wiedzą jeszcze, że wszystkie drogi prowadzą do domu. Zamiast podróży sentymentalnej w rejony dziecięcej idylli lub kolejnego końca wakacji, czeka ich klaustrofobiczna wycieczka donikąd. Dwóch nastolatków, którzy zniechęceni apatią dorosłych biorą stan wojenny w swoje ręce? To musi się bardzo źle skończyć.
 

Jarosław Maślanek, Haszyszopenki, W.A.B., Warszawa 2008, s. 252 

Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Ile tak naprawdę zarabiają pisarze? „Anonimowego Szweda łatwiej sprzedać niż Polaka”

Żeby żyć w Polsce z pisania, pisarz i pisarka muszą być jak gwiazdy rocka. Zaistnieć, ruszyć w trasę, ściągać tłumy. Nie zaszkodzi stypendium. Albo etat.

Justyna Sobolewska, Aleksandra Żelazińska
13.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną