Książki

Suma wypadków absurdalnych

Suma wypadków.

Najnowsza książka Janusza Rudnickiego „Chodźcie, idziemy” jest od strony fabularnej konglomeratem wypadków absurdalnych. Oto wracający z niemieckiej emigracji pisarz swoje pierwsze kroki kieruje w stronę zamieszkiwanego przed laty gdańskiego bloku. Powitalne konwersacje z sąsiadami przerwane zostają brutalnie eksplozją gazu, która obraca budynek w proch, a ocalałego narratora-bohatera zamienia w niemowę.

Od tej chwili rozpoczyna się seria niesamowitych zdarzeń – grupka poturbowanych sąsiadów ucieka ze szpitala i udaje się w podróż do Niemiec. Szalona eskapada obfituje w samochodowe wypadki, strzelaniny i aresztowania. Mamy tu skrzyżowanie romansu łotrzykowskiego ze stylistyką sensacyjnych notatek gazetowych. Czarny humor autora skutecznie oswaja nie tylko niewiarygodne wprost zwroty akcji, ale też przemycane pomiędzy nimi kwestie poważniejsze (np. sprawa odszkodowań za przymusowe roboty w Niemczech czy problem bezmyślnego katolicyzmu Polaków).

W drugiej części książki pisarz porzuca groteskową narrację na rzecz partii dyskursywnych, zawierających (między innymi) opis słynnej hamburskiej nekropolii i fabularyzowaną – świetnie napisaną – opowieść o jenieckim obozie Wehrmachtu w Łambinowicach. Spoiwem obu części pozostaje charakterystyczny dla Janusza Rudnickiego język. Mieszkający na co dzień w Hamburgu pisarz dysponuje rzadko spotykanym słuchem językowym.

Janusz Rudnicki, Chodźcie, idziemy, W.A.B., Warszawa 2007, s. 192

Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Ile tak naprawdę zarabiają pisarze? „Anonimowego Szweda łatwiej sprzedać niż Polaka”

Żeby żyć w Polsce z pisania, pisarz i pisarka muszą być jak gwiazdy rocka. Zaistnieć, ruszyć w trasę, ściągać tłumy. Nie zaszkodzi stypendium. Albo etat.

Justyna Sobolewska, Aleksandra Żelazińska
13.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną