Książka tajemniczego autora ukrywającego się pod pseudonimem Jakub Jarno przeszła bez echa – do czasu, kiedy Onet wyśledził, że może nim być Remigiusz Mróz.
Książka tajemniczego autora ukrywającego się pod pseudonimem Jakub Jarno przeszła bez echa – do czasu, kiedy Onet wyśledził, że może nim być Remigiusz Mróz. Poczytny pisarz nie zaprzeczył i nie potwierdził, ale nie byłoby to dziwne, gdyby chciał pod pseudonimem sprawdzić się jako autor prozy wysokoartystycznej. Dostajemy bowiem grę literacką – w powieści Jarny mamy drugą powieść innego autora, a także sporo rozważań o samym pisaniu, o życiu człowieka, dużo szyku przestawnego, żeby zdania brzmiały jak sentencje, no i polifonię głosów – tak że czytelnik gubi się, kto do niego mówi. Czy to przepis na prozę artystyczną? Raczej na parodię metaliterackiej prozy.
Jakub Jarno, Światłoczułość, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2024, s. 272
Polityka
2.2025
(3497) z dnia 07.01.2025;
Afisz. Premiery;
s. 74
Oryginalny tytuł tekstu: "Za dużo Yody"