Jedna z najlepszych książek ubiegłego roku ukazała się pod sam jego koniec. „Ślimaki i śnieg” Agnety Pleijel jest trzecią częścią autofikcyjnej trylogii, ale można ją też czytać osobno. 82-letnia pisarka patrzy na swoje życie, próbuje je zrozumieć i nadać mu sens. Oddala się od siebie, pisze o sobie „ona”, tworząc bohaterkę powieściową. Obok książek Annie Ernaux to jest kolejna tak ważna i literacko udana autofikcja w ostatnim czasie. Dostajemy także obraz Szwecji i życia społecznego od lat 70. – Pleijel została pierwszą kobietą na czele działu kultury w dzienniku, potem pełniła istotne funkcje w życiu literackim, a jednocześnie samotnie wychowywała córkę, łapała fuchy i jeszcze starała się pisać. W tej opowieści pojawia się Polska za sprawą M., czyli pisarza Macieja Zaremby Bielawskiego.
Agneta Pleijel, Ślimaki i śnieg, przeł. Justyna Czechowska, Wydawnictwo Karakter, Kraków 2024, s. 328