W „Życiu bez końca” Frédéric Beigbeder bierze się za bary z ludzkim przemijaniem i nieuchronnością śmierci. Podchodzi jednak do tego z dezynwolturą typową dla skupionego na autopromocji celebryty, który cynizm maskuje ironią. Sprawdza się to jednak doskonale. Rozbawieni tym, że samiec alfa z przerażeniem dostrzega możliwość utraty dóbr doczesnych, dajemy się wciągnąć w jego poszukiwania drogi do nieśmiertelności. A nawet mu kibicujemy, gdy pełen nadziei odwiedza kolejnych specjalistów od bio/nanotechnologii oraz poddaje się futurystycznym zabiegom, byle tylko oszukać czas i okpić śmierć. Jakkolwiek to, o czym opowiadają rozmówcy Beigbedera, brzmi jak twarda science fiction, jego książka to – według słów samego autora – science non fiction.
Frédéric Beigbeder, Życie bez końca, przeł. Wiktor Dłuski, Noir sur Blanc, Warszawa 2020, s. 296