Rację miał Louis-Vincent Thomas, antropolog i autor książki „Trup”, że nekropolie – z alejkami, kwaterami lepszymi i gorszymi, zmienną cmentarną modą – podobne są do metropolii. Cmentarze mówią bowiem więcej o żywych niż zmarłych.
Tym tropem podąża Grigorij Czchartiszwili, powszechnie znany jako Borys Akunin, w zbiorze swoich opowieści „Historie cmentarne 1999–2004” o sześciu miejscach pochówku: kolejno w Moskwie, Londynie, Paryżu, Jokohamie, Nowym Jorku i Jerozolimie. Pisarz występuje tu w podwójnej roli: raz – pod swoim nazwiskiem – jako eseista zwiedzający nekropolie, krążący po cmentarzu Père-Lachaise przy grobie lidera The Doors Jima Morrisona, a na londyńskim Highgate koło pomnika Karola Marksa.
Każdy z tych esejów ma swój kontrapunkt w opowieści fikcyjnej rozgrywającej się na cmentarnym terenie. I tak na przykład na Père-Lachaise spotkać możemy niejakiego Leńkowa, znawcę literatury, który sam siebie nazywa necrophorusem, czyli chrząszczem grabażem, „bo podobnie jak necrophorus żyje z nieboszczyków i to całkiem nieźle”. Leńkow to, po naszemu mówiąc, cmentarna hiena zajmująca się wykopywaniem kosztowności pozostawionych w trumnach.
Akunin nie byłby chyba sobą, gdyby do jednej z opowieści nie wprowadził Erasta Fandorina – bohatera serii powieściowej, która przyniosła pisarzowi sławę. Okazuje się, że cmentarz to też dobre miejsce dla postaci literackiej z minionych epok.
Borys Akunin/Grigorij Czchartiszwili, Historie cmentarne 1999–2004, przeł. Wiktor Dłuski, Wyd. Noir Sur Blanc, Warszawa 2006, s. 222