Ward pięknie pisze o miłości dawanej przy niedostatku wszystkiego innego.
W ubiegłym roku wydana została w Polsce najnowsza powieść Jesmyn Ward, „Śpiewajcie, z prochów, śpiewajcie”. Teraz cofamy się do wydanej sześć lat wcześniej książki „Zbieranie kości”. W tym wypadku jednak krok wstecz nie oznacza spadku jakości; obie te książki zresztą uhonorowano National Book Award. Ward znów oferuje nam spojrzenie na rodzinę z tak zwanego „marginesu”. Kilkoro rodzeństwa, bez matki, pod opieką ojca-alkoholika, mieszkający w lichej chatce w lesie, do tego dochodzą walki psów jako rozrywka, a ostatecznie i ciąża nastolatki. Finałem jest zaś huragan Katrina. Pozornie: klisza, szukanie tanich emocji, a do tego tło kataklizmu.
Jesmyn Ward, Zbieranie kości, przeł. Jędrzej Polak, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2020, s. 366
Polityka
14.2020
(3255) z dnia 31.03.2020;
Afisz. Premiery;
s. 68
Oryginalny tytuł tekstu: "Margines"