Po co pisać czyjąś biografię? Po pierwsze – bo nasz bohater miał ciekawe życie. Po drugie, żył w ciekawych czasach. Po trzecie, dokonał ciekawych rzeczy. Oczywiście najlepiej, gdy wszystkie powody się łączą. O Marii Jaremie można powiedzieć, że dorosłe życie miała w sumie dość banalne; całe spędzone w Krakowie i skoncentrowane na pracy. Z liczną rodziną, dwoma miłościami i jednym małżeństwem. Autorka biografii z tego wątku wyciska jednak, ile tylko się da, dzięki czemu dowiadujemy się, co Maria jadła, gdzie spędzała wakacje i w co się ubierała. Niewiele jednak z tego wynika, więc braki w dramaturgii życia wypełniane są nutą egzaltacji. Natomiast bez wątpienia Jarema żyła w ciekawych czasach. Działała w awangardowej I i II Grupie Krakowskiej, współpracowała z Kantorem, znała niemal całe artystyczne środowisko miasta. Brała udział w artystycznych i politycznych sporach, wykazując się bezkompromisową postawą. Jest tych wątków w książce sporo, choć mogłoby znaleźć się jeszcze więcej. Oczywiście powód trzeci jest najważniejszy. Eksperymenty artystyczne Jaremianki zasługują na najwyższą uwagę, ale autorka biografii akurat na tym polu nie czuje się najlepiej. Wspiera się opiniami innych, z rzadka i skromnie snuje rozważania o sztuce. Ci, którzy oczekują opowieści o malarstwie i malarce, mogą poczuć się rozczarowani. Jarema zmarła na raka, mając 50 lat i w momencie, gdy jej kariera nabierała dopiero prawdziwego rozpędu. Co jeszcze mogłaby stworzyć? Na to pytanie biografia nie może już odpowiedzieć.
Agnieszka Dauksza, Jaremianka. Biografia, Wydawnictwo Znak, Kraków 2019, s. 624