W centrum „Bladego króla”, ostatniej nieukończonej powieści Davida Fostera Wallace’a, mamy Izbę Rozliczeń Skarbowych (IRS), która ściąga podatki i zatrudnia pracowników Regionalnego Centrum Kontroli. Jednym z nich jest niejaki D.F. Wallace, który pisze swój pamiętnik kontrolera, ale też chciałby być wielkim pisarzem. Cała powieść składa się z mgławicy wątków podzielonych na paragrafy. Znajdziemy tu szczegółową opowieść o życiu powieściowego Wallace’a (w której są punkty styczne z życiem samego pisarza), historię dziewczyny z osiedla przyczep czy chłopca tak akuratnego, że wszyscy go nienawidzą. Wallace znowu w tej powieści dokonuje rzeczy karkołomnej – łączy zjawiska tak różne, jak psychologia i język podatkowy, czasem dla czytelnika bez specjalistycznej wiedzy zupełnie niezrozumiały. Ta opowieść, miejscami bardzo poruszająca, sprawia wrażenie, że obcujemy z niezwykłym umysłem Wallace’a, w którym odległe dziedziny wyższej matematyki, logiki, rachunkowości i makroekonomii łączą się z wrażliwością humanisty. Z kimś, kto widzi odległe zjawiska rzeczywistości jednocześnie i w szczegółach. „Blady król” pokazuje też, że można porywająco pisać o nudzie. Biurokracja pozwala ją zobaczyć w całej okazałości. Ludzie nie mówią o niej wiele, choć często zajmuje większość ich życia. Nuda urzędnika jest tak wielka, że przychodzą mu do głowy sposoby zabicia się galaretką. Opisy piekielnej nudy kontrastują z kwiecistością języka, którego szczegółowość staje się miejscami poetycka, a to wszystko brzmi przekonująco dzięki przekładowi Mikołaja Denderskiego.
David Foster Wallace, Blady król, przeł. Mikołaj Denderski, W.A.B., Warszawa 2019, s. 592