Sana i Lusia
Recenzja książki: Maria Stauber, „Musisz tam wrócić. Historia przyjaźni Lusi Gelmont i Zuzanny Ginczanki”
Bardzo wiele z tego, co wiemy o Zuzannie Ginczance, jednej z największych polskich poetek, zawdzięczamy opowieściom jej przyjaciółki z Równego Lusi Gelmont. A teraz te opowieści przekazała nam jej córka Maria Stauber. Znalazła bardzo dobrą formę dla tej podwójnej historii przyjaciółek – gawędę skierowaną do matki, która już zapomina przeszłość. Autorka zebrała mnóstwo materiałów z przedwojennego Równego, Warszawy, z wojennego Lwowa i Krakowa, gdzie tragicznie zginęła Ginczanka, mając zaledwie 27 lat i już spory poetycki dorobek. Stauber bardzo dobrze oddaje szczegóły – odtwarza klimat międzywojennej Warszawy, Ziemiańskiej, do której Zuza zabierała przyjaciółkę. Ginczankę o egzotycznej urodzie otaczała w kręgu skamandrytów i autorów „Szpilek” aura męskiego uwielbienia, ale mogła też czuć się zwierzyną łowną – słynna była sprawa, kiedy koledzy żartowali sobie, że ją zgwałcą. Z kolei prawicowa prasa wypominała jej ciągle obcość i żydowskość. Stauber opowiada o wojennych losach obu przyjaciółek – o kolejnych kryjówkach Zuzanny, którą najpierw wydała dozorczyni we Lwowie, i która potem już w Krakowie trafiła na gestapo. Lusia w jej opuszczonym mieszkaniu dostała zmięty ostatni gryps, czyli jeden z najważniejszych wierszy w polskiej literaturze – „Non omnis moriar”. Książka staje się też opowieścią o świecie, który przestał istnieć, księgą pamięci Żydów z Równego. I opowieścią o świetnej osobie, czyli Lusi, która przeżyła, po wojnie leczyła ludzi i niosła pamięć o przeszłości.
Maria Stauber, Musisz tam wrócić. Historia przyjaźni Lusi Gelmont i Zuzanny Ginczanki, Marginesy, Warszawa 2018, s. 270