Rok rewolucji
Recenzja książki: Ewa Winnicka, Cezary Łazarewicz, „1968. Czasy nadchodzą nowe”
Rok 1968 był to dziwny rok. A najdziwniejsze było w nim chyba to, że zaczął się pięć lat wcześniej. Tak przynajmniej twierdzi para reportażystów, Ewa Winnicka i Cezary Łazarewicz, autorzy książki „1968. Czasy nadchodzą nowe”, będącej portretem „roku rewolucji”. Otóż 13 października 1963 r. w londyńskim klubie Palladium odbył się, transmitowany przez telewizję, koncert The Beatles. To właśnie wtedy z całą mocą wybuchła beatlemania. Rok 1963 utorował młodym ludziom drogę do wygłoszenia swoich pretensji wobec świata dorosłych. Z tego powodu większość bohaterów reporterskich opowieści to ludzie młodzi. Andrzej Krakowski, student łódzkiej Filmówki, który opuścił kraj po wydarzeniach marcowych, miał 22 lata, Romain Goupil prowadził paryskich licealistów na barykady jako 16-latek. W tym gronie Roman Polański, podbijający Amerykę „Dzieckiem Rosemary” w wieku lat 35, jawi się jako osoba na wskroś dorosła. Młodzieńczy bunt miał jednak różne oblicza. Nie można przecież porównywać studenckich strajków tego okresu. Winnicka i Łazarewicz doskonale zdają sobie z tego sprawę. Po raz kolejny odwołują się więc do Beatlesów, do opublikowanego w 1968 r. „Białego albumu” – płyty różnorodnej, wręcz niespójnej. Ale właśnie dlatego genialnie oddającej klimat epoki. Taka jest też ta książka – zwichrowana, jak zwichrowany był rok 1968. Winnickiej i Łazarewiczowi świetnie udało się oddać to jakże specyficzne ówczesne rozedrganie.
Ewa Winnicka, Cezary Łazarewicz, 1968. Czasy nadchodzą nowe, Wydawnictwo Agora, Warszawa 2018, s. 360