Tak działa Mrokflokss
Recenzja książki: George Saunders, „10 grudnia. Opowiadania”
29 listopada 2016
Opowiadania są dojmujące, bolesne, czasem zabawne, ale i skuteczne – bo rzeczywiście sprawiają, że rozumiemy kogoś obcego, czasem dziwacznego.
Opowiadania George’a Saundersa pojawiały się po polsku przede wszystkim w antologiach, m.in. tej przygotowanej przez Zadie Smith, jego wielbicielkę. Jest jednym z najważniejszych amerykańskich nowelistów i to dobrze widać w zbiorze „10 grudnia”. Porównywano go z Raymondem Carverem, ale Saunders jest inny – portretuje nie tyle współczesną Amerykę, ile jest raczej badaczem granic człowieczeństwa. Testuje też granice literackie: wprowadza slang, język społecznych nizin, ale też zdarza się, że postać mówi własnym językiem pełnym archaizmów. Chodzi o to, by wytrącać czytelnika ze spokojnej lektury.
George Saunders, 10 grudnia. Opowiadania, przeł. Michał Kłobukowski, W.A.B., Warszawa 2016, s. 316
Polityka
49.2016
(3088) z dnia 29.11.2016;
Afisz. Premiery;
s. 74
Oryginalny tytuł tekstu: "Tak działa Mrokflokss"