40 lat „Zapisu”
Recenzja książki: Mieczysław Grudziński, „„Zapis”. Literatura polska bez cenzury 1977–1982”
Pierwotny zamysł nazwy był „Teka”, jednak zwyciężyła koncepcja Jerzego Andrzejewskiego „Zapis”, ponieważ tego argumentu używała cenzura: nie możemy puścić materiału do druku, bo to jest… zapis. Przykład wzięli z samizdatów – nielegalnych wydawców w Związku Radzieckim. 40 lat temu, 7 listopada 1976 r., w mieszkaniu poety Wiktora Woroszylskiego postanowiono wydawać poza zasięgiem cenzury almanach literacki, który pomieści teksty przez tę cenzurę skonfiskowane. Dwa miesiące później ukazał się pierwszy „Zapis” z odważnie wymienionymi nazwiskami redaktorów (m.in. Jerzy Andrzejewski, Stanisław Barańczak, Jacek Bocheński, Kazimierz Brandys, Zbigniew Herbert, Tadeusz Konwicki, Ryszard Krynicki, Wiktor Woroszylski, Adam Zagajewski). W sumie było ich 21, co kwartał, aż do stanu wojennego. Pierwsze wydanie liczyło 6 egzemplarzy, ostatnie sięgały 2 tys. Z biegiem czasu „Zapis” publikował specjalnie zamówione utwory, również powieści. Zdawałoby się, że prawie wszystko wiemy o tej jednej z najważniejszych inicjatyw opozycji. Ależ nie! Niesłychanie ciekawe szczegóły znajdujemy w książce przygotowanej przez Mieczysława Grudzińskiego, redaktora nielegalnego wydawnictwa NOWA i kolportera „Zapisu”. Ważną jej częścią są rozmowy z żyjącymi wydawcami, redaktorami i autorami „Zapisu”. Dowiadujemy się o sporach ideowych wśród ludzi opozycji, o ich dylematach, o wpływie, jaki „Zapis” wywierał na oblicze literatury oficjalnej, o sposobach penetracji Służby Bezpieczeństwa i dzięki czemu nie udało jej się dotrzeć do newralgicznych punktów techniki wydawczej. Bardzo ciekawe!
Mieczysław Grudziński, „Zapis”. Literatura polska bez cenzury 1977–1982, Oficyna Wydawnicza „Mówią Wieki”, Warszawa 2015, s. 227