Ernest „Ezi” Wilimowski nie jest, wbrew tytułowi, głównym bohaterem powieści Miljenka Jergovicia. Górnoślązak, wychowanek niemieckiego 1. FC Kattowitz, największe sukcesy odnosił w złożonym z polskich graczy Ruchu Wielkie Hajduki (obecnie Ruch Chorzów). Jednak do legendy przeszły jego występy w reprezentacji narodowej, w tym debiut Polski na mistrzostwach świata, czyli pamiętny mecz z 1938 r. we Francji, w którym strzelił cztery bramki Brazylii, a mimo to Polska przegrała. Po wybuchu wojny podpisał volkslistę, ale wstąpienia do Wehrmachtu odmówił. Występował z powodzeniem w reprezentacji III Rzeszy. Do Polski, gdzie uznano go za zdrajcę, nigdy nie wrócił. „Bałem się” – zwierzył się po latach Kazimierzowi Górskiemu. W powieści pojawia się na chwilę – gdy bohaterowie słuchają radiowej relacji z meczu Brazylia-Polska – ale staje się od razu postacią symboliczną. Oto profesor z Krakowa przybywa do hotelu na jugosłowiańskim wybrzeżu. Towarzyszy mu osobliwy orszak, w którego centrum znajduje się owinięta gazą lektyka – podróżuje w niej syn profesora, cierpiący na gruźlicę kości. Profesor ma nadzieję, że na rajskim odludziu, sekundując polskiej reprezentacji piłkarskiej, odbędzie z synem poważną pożegnalną rozmowę. Niestety, Polska przegrywa, a Wilimowski, choć rozegrał spotkanie życia, staje się bohaterem tragicznym. Przegrywa też cała Europa, pogrążająca się w chaosie, który wkrótce doprowadzi do wojny. Jergović w subtelny, nieoczywisty sposób pokazuje, że w beznadziejnych czasach może rodzić się nadzieja. I że apokalipsa może być piękna.
Miljenko Jergović, Wilimowski, przeł. Magdalena Petryńska, Książkowe Klimaty, Wrocław 2016, s. 182