„Temat na pierwszą stronę” dorównuje najlepszym powieściom Umberto Eco – obezwładniająca erudycja łączy się tutaj z intrygą spod znaku literatury popularnej. Bohaterem jest niejaki Colonna, dziennikarz i ghostwriter, który został wynajęty do napisania książki dokumentującej powstawanie gazety „Jutro”. Ta ma zrewolucjonizować rynek prasowy – wyprzedzać inne dzienniki o jeden dzień i informować o rzeczach, które dopiero się wydarzą. „Jutro”, rzecz jasna, nigdy się nie ukaże – prace nad numerem zerowym gazety były jedynie zamieszaniem, które miało pomóc jego właścicielowi wejść na salony. Docieramy tutaj do sedna problemu, który porusza Eco, nieprzypadkowo osadzając akcję powieści w 1992 r. Choć – zwłaszcza we Włoszech – jakość dziennikarstwa spadała od dekad, przechodząc w szybkim tempie od rzetelności i obiektywizmu do „maszyn błota”, czyli tabloidów, to w ostatnich latach dokonał się zatrważający upadek tego zawodu. „Jutro” z powieści Eco staje się przykładem dziennikarstwa przyszłości (czyli czasów dzisiejszych). Gazety nie relacjonują już faktów – one je tworzą, czy raczej produkują fałszywki na ogromną skalę. „Kto czyta publikacje recenzowane w gazetach? Samym recenzentom rzadko się to zdarza” – kpi Eco. Niewesoła to konkluzja, choć przesadzona. Zawsze jednak należy się mieć na baczności.
Umberto Eco, Temat na pierwszą stronę, tłum. Krzysztof Żaboklicki, Noir sur Blanc, Warszawa 2015, s. 186