Picie na obcasach
Recenzja książki: Małgorzata Halber, „Najgorszy człowiek na świecie”
Kobiecy alkoholizm bywał zazwyczaj samotny, skulony między kanapą a fotelem, z flaszką schowaną przed rodziną w bębnie pralki. Gdy ponad 10 lat temu pisałam o tym artykuł do POLITYKI, terapeutki odwykowe twierdziły jednak, że na horyzoncie widać już coś nowego: imprezowiczki; pijące młode profesjonalistki z wyższych klas, dobrze zarabiające, niezależne, nieobciążone rodziną. Nie było ich jeszcze dużo na oddziałach odwykowych, bo – jak tłumaczyły terapeutki – jeszcze się dopijają, a największa fala przyjdzie za kilka lat. Już przyszła. Książka „Najgorszy człowiek na świecie” jest tego dowodem. Jej autorka Małgorzata Halber, była prezenterka telewizji VIVA, dziennikarka muzyczna i blogerka, opisała w niej historię swojego nałogu i walki z nim. W tle jest obraz imprezującej warszawki, gdzie piją wszyscy, bo muszą udawać, że są kimś innym niż naprawdę.
Halber jest autoironiczna, szczera i bezwzględna wobec siebie. Z dystansem opisuje swoje upadki, gdy ją – umalowaną cieniami Diora, błyskotliwą, podróżującą do Londynu i znającą słowo „indyferentny” – zgarnia policyjna suka, nieprzytomną, wprost z asfaltu. Przejmujące są opisy pustki, która pozostaje w życiu, gdy trzeba wyeliminować z niego alkohol, a z człowieka zostaje tylko „wylinka”, „czuje, że go nie ma, że ktoś go ukradł”. To nie tylko pustka emocjonalna, ale też jak najbardziej praktyczna. Bo z kim się spotykać, skoro wszyscy piją, a na odwyku trzeba unikać pokus.
Książka Halber jest nierówna. Chwilami błyskotliwa i dowcipna, przejmująca, a chwilami ociera się o tony misyjne albo ckliwe. Ale to książka ważna, bo problem „picia na obcasach” jest coraz poważniejszy.
Małgorzata Halber, Najgorszy człowiek na świecie, Znak Literanova, Kraków 2015, s. 352