Książki

Fragment książki: „Myśl to forma odczuwania”

materiały prasowe
Czuję głęboką lojalność względem kobiet, lecz nie posuwam się do publikowania swoich prac wyłącznie w pismach feministycznych, ponieważ odczuwam też głęboką lojalność względem kultury Zachodu.

Jonathan Cott: Powiedziałaś jednak wcześniej, że chorzy ludzie dobrze się z sobą dogadują, podobnie jak starzy. O polaryzacji na to, co męskie i kobiece, wyrażałaś się tak, jakby była czymś w rodzaju więzienia. Dlaczego więc kobieta, która ma wrażenie, że jest w tym więzieniu zamknięta, nie miałaby przyjmować jakiejś odmiany poglądów feministycznych?

Susan Sontag: Nie mam nic przeciw temu, ale byłoby mi żal, gdyby pisarstwo zaczęto segregować płciowo. Sama byłam w podobnej sytuacji. Powiedzmy, że mój film chcą wyświetlić na festiwalu filmu kobiecego. Cóż, nie sprze­ciwiam się wysłaniu go na ten festiwal – wprost prze­ciwnie, zawsze się cieszę, kiedy ktoś chce pokazywać moje filmy – lecz włączenie go do programu imprezy zawdzięczam jedynie przypadkowej okoliczności, że jestem kobietą. Nie sądzę, by moja praca jako reali­zatorki filmowej miała cokolwiek wspólnego z moją płcią. Ma natomiast wiele wspólnego ze mną, a jed­ną z moich cech jest to, że jestem kobietą.

Feministyczna odpowiedź na te poglądy mogłaby brzmieć, że zachowujesz się tak, jakby rewolucja została już wy­grana.

Nie sądzę, by tak się stało, lecz uważam, że istotne dla kobiet jest uczestniczenie w tradycyjnych struktu­rach czy przedsięwzięciach i demonstrowanie swoich kompetencji, a przecież mogą być pilotkami, dyrek­torkami banków, generałami i pełnić mnóstwo in­nych funkcji, które mnie samej nie interesują i nie uważam ich za godne pożądania. Bardzo dobrze się jednak dzieje, że kobiety żądają dostępu do tych za­wodów. Tworzenie odrębnej kultury polega na nie-dążeniu do władzy, a ja uważam, że kobiety muszą do niej dążyć. Jak już kiedyś mówiłam, emancypacja nie jest tylko kwestią równych praw.

Reklama