Książki

Kocham Was wszystkich

Kawiarnia literacka

Kim jest hejter i czym różni się od „nienawistnika”?

Hejterzy dyndają mi
koło pasa do pończoch.

(xRonix)

Niby nowe wyrazy, na które tak lubią utyskiwać językoznawcy, mają dawne, rodzime odpowiedniki. Ale przykład, który chcę dziś omówić, dowodzi dobitnie, że znaczą trochę co innego. Bo jednak „luk” to nie do końca to samo co „wygląd”, „stylizacja” daleko stoi od „ubrania”, a hejtować można właściwie dopiero od czasów wynalezienia forów internetowych.

Właśnie o „hejterów” czy „hejtersów” (i powstały od nich czasownik „hejtować”) mi chodzi. Ponieważ nienawiść jest uczuciem pierwotnym, towarzyszącym ludzkości od niepamiętnych czasów, w polszczyźnie nie brakowało wyrazów takich, jak „nienawistnicy” i „nienawidzić”. „Nienawistnicy” zresztą byli używani rzadko i niechętnie. W dawniejszych epokach nienawidziło się raczej indywidualnie i często po kryjomu. Dopiero internet pozwolił nam z nienawiści zrobić sztandar i ruszyć pod nim do boju. Wcześniej jednak do rozwoju grupowej nienawiści przyczyniła się telewizja.

Aby zorientować się, jak napuszcza ona jednych na drugich, wystarczy włączyć telewizor w okolicy Święta Niepodległości. Lewica pyskuje prawicy, prawica – całej reszcie, mało się nie pobiją w studiu. Dlaczego więc media w ogóle zajmują się tym tematem? Oczywiście dlatego, że nienawiść to potężna siła i trzyma ludzi przy odbiornikach, sprawiając, że łykają również reklamy, którymi się ją przeplata. Morze nienawiści, a wśród niej lekkie, nietuczące jogurty o smaku truskawkowym, podkłady z drobinkami złota, pyszna kawa.

Polityka 18.2014 (2956) z dnia 27.04.2014; Kultura; s. 105
Oryginalny tytuł tekstu: "Kocham Was wszystkich"
Reklama