Powieść Marty Guzowskiej bez wątpienia była jednym z najlepszych, najoryginalniejszych debiutów w prozie kryminalnej ostatnich lat. Została dostrzeżona i doceniona. „Ofiara Polikseny” zdobyła prestiżową Nagrodę Wielkiego Kalibru za najlepszy kryminał 2012 r. Rzecz dzieje się w Turcji, gdzie grupa naukowców prowadzi wykopaliska w ruinach starożytnej Troi, co już warte jest uwagi, bo autorzy polskich kryminałów rzadko umieszczają akcję powieści poza Polską. W tło kryminalnej intrygi wpisana jest opowieść o współczesnej Turcji, widzianej oczyma człowieka Zachodu, sama w sobie interesująca, bo ukazująca kulturową odmienność tego – na pozór – tak bliskiego i dobrze znanego kraju.
Ale przecież nie to jest w książce najistotniejsze. Podczas prac archeologicznych giną kolejne kobiety, a modus operandi zbrodni nawiązuje do pradawnych rytuałów. Do rozwiązania zagadki bierze się wyborny antropolog Mario Ybl. Właśnie – Ybl. Główny bohater, a zarazem narrator, to najmocniejszy element tej powieści. Skrzyżowanie Adriana Monka, Indiany Jonesa i Philipa Marlowe’a. Pijak, błazen i cynik, jak sam siebie określa. Człowiek o niewyparzonym języku, mający niezwykły dar zrażania do siebie ludzi. Typ niepokorny, który zawsze robi to, co chce, mając gdzieś zasady. Nyktofobik, czyli człowiek panicznie bojący się ciemności, który lęk oswaja w najprostszy sposób, zapijając się wieczorami w pestkę. W końcu – samotny jeździec, który na własną rękę, nie raz, nie dwa zbierając po głowie, rozwikłuje zagadkę zbrodni. W powieści Guzowskiej mamy też zmyślną intrygę kryminalną i egzotyczne tło. A do tego sporo humoru, który oswaja grozę zbrodni.
Marta Guzowska, Ofiara Polikseny, WAB, s. 429
Książka do kupienia w sklepie internetowym Polityki.