Uzdrawianie opowieścią
Recenzja książki: Sara Shilo, "Krasnoludki nie przyjdą"
W przypadku książki wielokrotnie nagradzanej izraelskiej pisarski Sary Shilo nie sposób się od nich ustrzec. „Krasnoludki nie przyjdą” to historia jednocześnie odrębna i uniwersalna, przewrotna i prosta. W rodzinie owdowiałej matki i jej sześciorga dzieci zamieszkało na dobre kłamstwo, które wzrastało równolegle z dorastaniem najmłodszych bliźniąt (narodzonych w siedem miesięcy po śmierci swojego ojca). Stajemy w obliczu konieczności rozpadu tego kłamstwa, które rozsadza od wewnątrz każdego z bohaterów powieści – niczym bomby spadające na kolejne budynki izraelskich miasteczek i wsi. Tytułowe krasnoludki, magia, Los czy też Bóg, nie pojawią się, żeby uzdrowić sytuację. Tę można naprawić tylko poprzez opowieść pełną emocji, ale również – może właśnie poprzez emocje – pełną prawdy.
Siła tej prozy tkwi właśnie w opowieści, a konkretnie: w jej języku. To język odrębny, silny, nieupodabniający się do niczyjego innego, a jednocześnie – niebywale uniwersalny, docierający do trzewi odbiorcy. Mimo bezpośredniości przekazu nie ma w nim ani krzty banału; język ten pokazuje, jak w obliczu indywidualnej tragedii ludzie tworzą własną narrację z pogranicza jawy i snu, marzeń oraz bolesnej rzeczywistości. Przekład Agnieszki Podpory wzmacnia jeszcze potoczystość i przejrzystość stylu powieści. „Krasnoludki nie przyjdą” Sary Shilo udowadniają, że staroświecko pojmowana literatura – ta jako opowieść, środek uśmierzający ból istnienia, i ta jako sposób na poszukiwanie prawdy – nadal istnieje, ma się doskonale, a nawet: na długo pozostanie w pamięci.
Sara Shilo, Krasnoludki nie przyjdą, przeł. Agnieszka Podpora, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2012, s. 256
Książka do kupienia w sklepie internetowym Polityki.